Wiecie co, chciałbym poruszyć temat, który dręczy mnie od bardzo dawna. obecność i stosunek do gier w masowych mediach i opinia zwykłych ludzi. Oczywiście chodzi mi tu o mentalność i nastawienie w naszym kraju bo za granicą już dawno ludzie się ogarnęli. E-sport zyskał na zachodzie i wschodzie (szczególnie w tej lepszej Korei) oficjalnie uznany status. Pojawiają się pierwsze
stypendia na uczelniach dla graczy, bo tak naprawdę podobnie jak napakowani sterydami gracze w futbol tak i pro gracze komputerowi potrzebują treningów. Same imprezy e-sportowe przynoszą niesamowite zyski i gromadzą sporą widownię.
|
To nie jest wbrew pozorom koncert Robbiego Williamsa |
Jednakże u nas w kraju przy okazji imprezy e-sportowej jeden z reporterów zadaje pytanie pewnej grającej dziewczynie: "twój chłopak wie że grasz?", tym samym kontynuując wiekową tradycję reporterów-idiotów. Jeszcze niech spytają sprinterów olimpijskich po co trenują kondycję skoro biegną tylko przez 9 sekund.
Jako ktoś zatopiony w kulturze growej patrzę trochę z zazdrością w stronę komiksiarzy. Bo im udało się przebić z mentalności pt. "komiksy są tylko dla półniewidomych 8 latków" do "ej, to może być niezłe!". Ludzie odkryli, że taka np. manga to nie tylko cycki i wydumane komiksy ze scenami walk na 15 tomów. Niestety bastion ciemnoty wobec gier jest niezwykle silny w Polsce. Co jakiś czas (jak już się coś pojawi) artykuły pisane są przez dziennikarzy, których z grami komputerowymi łączy jedynie tetris, w którego grali na
przenośnych konsolkach mając 5 lat. Albo przez kogoś kto miał do wyboru wylizywanie toalet redakcyjnych lub napisanie artykułu o grach (w obu przypadkach mamy do czynienia z gównianą zawartością).
Powiem wam, że do napisania tego zainspirował mnie pewien filmik, w którym kilkoro starszych ludzi grało w Last of Us, jedną z najlepszych gier w ogóle. Na początku podchodzili do sprawy lekko - w końcu to tylko gra. Jednakże widać było, że po jakimś czasie totalnie się wciągnęli i ulegali emocjom. Na koniec (a był to smutny i druzgocący koniec prologu) stwierdzali, że ta gra jest wybitnie mroczna. Wydawali się zaskoczeni faktem, że gry mogą wywoływać emocje i być tak filmowe. Świetny był moment, gdy główny bohater miał być zastrzelony ale z pomocą przyszedł mu jego brat. Reakcje grających były pełne ulgi: "uff na szczęście Tommy zdążył", odnosząc się do niego jak do aktora, traktując go jak prawdziwą postać a nie śmiesznego ludzika z gry dla dzieci. Oczywiście nie każda produkcja jest tak wybitna jak Last of Us ale nie ma chyba lepszego przykładu na to, że gry potrafią być dorosłe.
Krew mnie zalewa gdy słyszę komentarze w stylu: "jak możesz marnować na to czas" od kogoś kto ogląda namiętnie jak jakiś pół-znany ciołek zalicza kolejną dechę w programie o skokach do wody. Albo "nie możesz znaleźć sobie lepszego hobby?" od kogoś, dla kogo najlepszym sposobem na spędzenie czasu jest upicie się w pobliskiej spelunie. Albo "gry nie są wystarczająco głębokie" od ludzi, którzy oglądają programy o bandzie debili jeżdżących po mieście z imprezy na imprezę (nie przyjmuję do wiadomości, że takie coś ogląda się dla beki). Lub (to jedno z nowszych): "e-sport to nie sport" wypowiadane przez fana zderzających się o jajowatą piłkę przygłupów w meczu trwającym 3 godziny gdzie rozgrywki jest raptem
11 minut.
Od bezcelowego gapienia się w telepudło wolę dbać o bezbronną Clementine z gry Walking Dead (kto nie uronił łzy na końcu ten nie ma duszy). Uwielbiam też zgłębiać piękne i zarazem smutne podwodne miasto Rapture i chłonąć filozoficzne wywody na temat filozofii obiektywizmu wygłaszane przez jego założyciela. Lub przemierzać
podniebne miasto Columbia i zastanawiać się nad istotą i wspólnymi cechami religii i polityki oraz nad możliwością odkupienia win. A wiecie jaka była najlepsza część sagi Gwiezdnych Wojen (po oryginalnej trylogii oczywiście)? Gra Knights of the Old Republic - legendarne RPG. Nie ma też lepszej szydery na współczesne Stany Zjednoczone niż GTA V. Jeśli ktoś grał w trylogię Mass Effecta i nie przywiązał się to Garrusa, Liary, Mordina i reszty to sądzę, że ma serce z popiołu (jeśli w ogóle ma).
A jeśli to nie sprawia, że zmienicie podejście odnośnie dorosłości gier to może sprawią to pieniądze (w końcu nie ma nic bardziej dorosłego niż mamona, prawda?). Nie moje oczywiście lecz te, które zarabiają gry. Obecnie szacuje się, że przychody rynku gier wideo są na poziomie 82 miliardów dolarów, czyli około 2 razy więcej niż przemysłu filmowego. Wyobraźcie sobie, że na produkcję takiego GTA V wydano 500 milionów dolarów (koszt takiego np Titanica wyniósł prawie 300 milionów). Z czego po JEDNYM dniu sprzedaży do kieszeni twórców trafiło 800 milionów. Gruby szmal prawda? Z takimi budżetami na filmy przestalibyśmy kręcić jednowymiarowe szmiry z Borysem Szycem!
|
Duszki z Pac-Mana mają więcej charyzmy. |
Całość idzie jednak ku lepszemu. Jedno z pierwszych pokoleń prawdziwych graczy powoli się wzięło i dorosło. Zostali znanymi ludźmi, dziennikarzami i otwarcie mówią o swoim hobby. Czekam trochę z niecierpliwością na premierę Wiedźmina 3, kiedy to, jeśli okaże się chałą, wszyscy powiedzą, że w grach topimy bez sensu kasę lub, jeśli okaże się sukcesem, może pojawi się jakiś rzetelny artykuł!