niedziela, 20 czerwca 2010

TOP 5 trailerów.

Też tak macie czasami, że oglądacie jakiś filmik w necie i w pewnym momencie przechodzą was ciarki bo jest w nim jakaś niesamowita scena/muzyka/zdanie? Każdy z nas prawdopodobnie ma swoje "włączniki" ciarek i reaguje w ten sposób na coś innego. Pamiętam jak kiedyś brat puścił mi jakieś nagranie techno i mówi: "stary ale ciary mnie przechodzą" a ja zupełnie nic nie czułem. Zatem - kwestia gustu ot co. Dlatego dziś chciałem wam pokazać moje TOP 5 prywatnych i totalnie subiektywnych "ciaro-włączników" w formie trailerów do gier. Zadziwiające, że 3 z nich pochodzą z gier związanych ze światem Gwiezdnych Wojen... przypadek? Aha.. na koniec tego przydługiego wstępu: polecam oglądanie tych filmików w rozdzielczości 720p. Będą się długo wgrywały ale mówię wam: WARTO!

MIEJSCE 5: Star Wars: The Old Republic - Hope.

Mamy w tym miejscu do czynienia z ciekawym zabiegiem. Jako, że filmik ten reklamuje grę MMO, w której można wcielić się zarówno w Jedi/Sitha jak i zwykłego żołnierza to twórcy musieli odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: "Jak u licha zmusić kogokolwiek by grał inną klasą niż Jedi/Sith?". W odpowiedzi popełnili ten trailer. Widzimy jak grupka zwykłych żołnierzy kopie dupy zarówno Sithom jak i robotom i innym żołnierzom. No i narrator tego filmiku jest niezłym madafaką! To co zrobił z granatem zasługuje na oklaski. Żeby nie było zbyt fajnie to w tym miejscu zmuszony jestem przyznać rację Pati, która widziała już ten filmik. Stwierdziła, że końcówka jest zbyt DragonBallowata (mówcie mi Pan Neologizm), ale pewnie została tak zrobiona, żeby Ci którzy nie wiedzą co to Moc, wiedzieli czemu kolesia rzuciło na kamyczki.

MIEJSCE 4: Assassin's Creed 2

Ten trailer z kolei działa w inny sposób niż poprzedni. Poprzez muzykę, stroje i scenografię ukazuje fantastyczny klimat karnawału w Wenecji, gdzie wśród tłumu czai się łowca. Początkowa radosna atmosfera ulega zdecydowanemu ochłodzeniu gdy zabójca przystępuje do akcji. Widzimy jak przebiega akt zabójstwa strażnika po czym płynnie przechodzimy do sceny pościgu. Bieganie po dachach nigdy nie było tak fajne jak w tej grze i zostało to fajnie pokazane w filmiku. Wrażenie prędkości i nieludzka wręcz zwinność bohatera zostały ładnie odwzorowane.

MIEJSCE 3: Star Wars Force Unleashed 2.

Ten filmik jest niesamowity z kilku względów. Przede wszystkim to jak wygląda... rany nigdy nie widziałem tak realistycznie zrobionych szturmowców (chyba lepiej nawet wyglądają niż w filmach!). I ta scena na 1:10! O rany aż mi się go żal zrobiło. Do tego porażeni mocą szturmowcy naprawdę giną.. a to w sumie nowość bo trupy w Gwiezdnych Wojnach padały jak w spaghetti westernach: dostał to się teatralnie przewracał bez widocznych śladów obrażeń. Oczywiście logika filmiku może zostać zakwestionowana ale to nie o to chodzi. Filmik ma być WOW.. i jest WOW JAK CHOLERA!

MIEJSCE 2: Deus Ex 3: Human Revolution.

O RANY! Tego filmiku nawet nie będę komentował. Czysta rozkosz.

MIEJSCE 1: Star Wars: The Old Republic - Deceived.

W komentach do tego filmiku ktoś napisał: "Lepsze niż trzy pierwsze epizody razem wzięte". Szczerze... to ciężko się nie zgodzić. Trailer jest poprostu fenomenalny! A scena lądowania tego pojazdu połączona z wyładowaniem jego "pasażerów"? O żeż w morde! Widziałem to już tyle razy, że w sumie dałoby pewnie cały jeden epizod, a najlepsze jest to, że nie mam tego dosyć!

To by było na tyle. Wracam oglądać jeszcze raz te filmiki.

sobota, 12 czerwca 2010

- Czas jest tu płynny - oznajmił demon.

Dzisiaj o jednym z najlepszych pisarzy na świecie. Przy nim faktycznie czas jest płynny: z jego książką w dłoni godziny mijają jak sekundy. Zajmuje się pisaniem powieści, opowiadań, słuchowisk radiowych oraz scenariuszy filmowych (w tym angielską adaptację Księżniczki Mononoke) i komiksowych (to się nazywa wszechstronność). Nazywany „gwiazdą rocka” wśród pisarzy. Jego nazwiskiem ochrzczono jedną z ras w kosmicznym serialu „Babylon 5”. Panie i Panowie:














Neil Gaiman.



Zabawię się teraz w grę, którą nazywam „Ale-głupi-ci-niemcy” (pamiętacie tą akcję gdy nasi sąsiedzi zza zachodniej miedzy twierdzili, że Kopernik był Niemcem?) i powiem: Neil Gaiman to jeden z najlepszych pisarzy wywodzących się z Polski. Powyższe stwierdzenie jest oczywiście w 20% bzdurą, bowiem to nie Neil tylko jego pradziadek wyemigrował na Wyspy. Dobra… to by było na tyle odnośnie życiorysu, ponieważ wiem jak ludzie patrzą na tego typu akapity.

Pierwszy raz się zetknąłem z Gaimanem gdy ktoś mi podrzucił jego książkę „Amerykańscy Bogowie”, która zapewniła mi wspaniałe 2 dni wypełnione lekturą. Sam pomysł by umieścić bogów różnych wyznań w USA prawdopodobnie wywodzi się od Terry’ego Pratchetta, który mówi o tym, że bogowie istnieją GDY się w nich wierzy i wraz z utratą wiary zaczynają słabnąć. Główny bohater – Cień zostaje wmieszany w sprawy owych bogów wywodzących się z różnych wyznań (Egipskie, Nordyckie, Greckie itp.) Książkę polecam każdemu kto chociaż troszkę lubi książki fantasy. Wciąga jak czarna dziura światło.

Z innymi książkami poszło już jak z płatka: „Koralinę” (btw. Polecam animację nakręconą przez twórcę „Miasteczka Halloween”) łyknąłem w dzień, „Nigdziebądź” (gratka dla ludzi, którzy byli kiedykolwiek w Londynie) zajęło trochę więcej czasu a to wszystko przypieczętowane zostało zbiorem opowiadań pt. „Dym i Lustra” („To inni” jest najlepszym opowiadaniem jakie czytałem! A jeśli ktoś ma chwilę czasu niech przeczyta to: http://agathos.pinger.pl/m/1159536)

Ale dopiero dzięki Jarasowi (dzięki Ci ziom!) zrozumiałem z jakiego kalibru pisarzem miałem do czynienia. Gdy w moje ręce wpadł „Sandman” nie wiedziałem jeszcze co mnie czeka. Całe szczęście, że cała seria komiksów (tak to komiksy!) została już zakończona bo bym nie wyrobił jakbym miał czekać miesiąc na kolejny zeszyt. Gaiman jest genialny. Czytając „Sandmana” miałem wrażenie jakby jego autor posiadł wyobraźnię co najmniej 100 osób tak bogaty świat wykreował. Cała seria jest: straszna, przerażająca, fascynująca, magiczna i genialna. Uwielbiam ten cykl za to jak przedstawił Śmierć. Na dodatek to wszystko nabiera rumieńców gdy człowiek wie co nieco o imć Szekspirze, do którego nawiązań jest od groma (chciałem napisać wpizdu ale nie chcę używać tak brzydkich słów).

Dawno nie miałem do czynienia z kimś kto w taki sprawny sposób tworzy nowe światy i zaludnia je przewspaniałymi postaciami. Ludzie: czytajcie Gaimana!

sobota, 5 czerwca 2010

Ciuu-ciuu!

Tak mnie jakoś dziś natchnęło i zacząłem szukać sobie różnych bajerancko odjechanych akcji wojennych (takich gdzie jeden koleś rozpierdziela MIECZEM 42 niemieckich żołnierzy), lecz gdy przeczytałem za co przyznano pierwszy medal honoru w historii USA postanowiłem zmienić trochę charakter tej notki. Panie i panowie: oto pierwszy na świecie zmotoryzowany pościg!

Cała akcja zwana jest Rajdem Andrewsa i miała miejsce podczas wojny secesyjnej i została przeprowadzona przez armię Unionistów (to Ci, którzy mówili niewolnictwu stanowcze fuj). Daty i miejsca litościwie pominę, lecz wspomnę tylko, że chodziło o pomoc w zajęciu miasta o nazwie Chattanooga (czyt. Czatnuga). Sama akcja była tak przeprowadzona, że dziwię się że George Lucas nie przerobił jej na kolejny epizod Gwiezdnych Wojen (chociaż może to i lepiej).

No ale do ad remu. James Andrews, będący chyba protoplastą Hana Solo przemytnik szpiegujący dla Unii zaproponował przeprowadzenie dywersyjnego rajdu, którego celem byłoby zakłócenie pracy linii kolejowej Western & Atlantic. Nasz dzielny Han Andrews (brzmi czadowo co nie?) wraz z 23 ochotnikami ugadali się, że ukradną pociąg i zaczną nim siać chaos i pożogę. 2óch nie mogło przyjść bo musieli ochotniczo wstąpić do armii parszywych konfederatów (żeby się nie wydało, że chcą ukraść pociąg i siać nim chaos i pożogę). A dwóch innych po prostu... zaspało. (żeby było jasne: budziki wynalazł Platon ok 400 p.n.e.).

No więc ukradli pociąg "Generał", którym jechali i skierowali się na północ chcąc robić po drodze niezły bajzel poprzez rozkręcanie torów, niszczenie zwrotnic, podpalanie mostów itp działalność partyzancką. Jednakże konduktor "Generała" nie dał za wygraną i rzucił się w szaleńczy pościg - goniąc lokomotywę pierw z buta a potem drezyną. Wyobrażacie to sobie?
























Za tym uciekającym pociągiem!


Następne wydarzenia wyglądały tak: konduktor Darth Fuller (zaimponował mi więc podam jego nazwisko) jak na amerykańskich filmach rekwiruje jakąś lokomotywę, przesiada się na inną, idzie na piechotę, rekwiruje znowu jakiś parowóz i rusza dalej w pogoń jadąc na wstecznym! Brakuje tylko dramatycznego driftu i zawrócenia pociągu o 180stopni.

Sprytni partyzanci po uniknięciu wielu podbramkowych sytuacji podpalili jeden wagon i zostawili na moście jako przeszkodę lecz na niewiele im się to zdało, gdyż rozjuszony Darth Fuller po prostu zepchnął go z drogi. Na dodatek w parowozie Hana zaczynało brakować pary a bez tego nie ma pędzącego ciuu-ciuu, więc postanowili zawrócić parowóz i posłać go w stronę pogoni. Co też na niewiele się zdało... gdyż nie da się rozpędzić tych 22ton pociągu jak nie ma pary. W końcu więc zostali złapani. Han Andrews i 7miu innych zostało powieszonych, 8miu złapanym udało się uciec z więzienia (biegli sobie raptem 160km) reszta została uwolniona w ramach wymiany "my wam damy tych a wy nam naszych".

Cóż.. lubię myśleć, że za takie akcje po śmierci trafia się do specjalnego rodzaju nieba, gdzie dookoła Ciebie latają Walkirie powtarzając non-stop jaki to zajebisty jesteś i trzęsąc olbrzymimi biustami polewają Ci wiecznie zimnego browara, Ty palisz bez przerwy cygara i Kurt Cobain codziennie wymyśla nową piosenkę, koniecznie zawierającą słowa "Ale im skopałeś tyłki. Koleś."