czwartek, 16 kwietnia 2015

Atak Kultury: recenzja książki "Player One".

Nostalgia to ciężka sprawa. Zazwyczaj wygląda to tak, że dopada w najgorszych momentach i każe Ci usiąść na parapecie w parującą kawą i patrzeć jak za oknem pada deszcz (albo wyciągnąć dawno zapomniany zestaw Lego). To ona sprawia, że gdy przypomnisz sobie jak sprintem się wracało ze szkoły by obejrzeć w telewizji nowy odcinek Dragon Balla/Super Świnki/Pokemonów (tylko, żeby zobaczyć, że to powtórka) itp, mimowolnie wymyka się nam westchnienie tęsknoty. Jednakże, sama nostalgia nie musi być wyrazem smutku za czymś minionym; udowadnia nam to Ernest Cline w swojej książce "Player One", gdzie odwołując się do naszej tęsknoty stworzył jedną z najlepszych książek przygodowych jakie ostatnio czytałem. W końcu nie na darmo została okrzyknięta najlepszą powieścią SCI-FI 2011 roku!

Świat przyszłości jest trawiony przez kryzys: bezrobocie, głód, ubóstwo i te klimaty. Ogólnie taki prawie postapo. Główny bohater, podobnie jak znaczna większość społeczeństwa znajduje ukojenie w OASIS - globalnym wirtualnym świecie. Gdy umiera jego ekscentryczny twórca okazuje się, że wewnątrz ogromnego świata OASIS ukryte są wskazówki, które mogą doprowadzić śmiałków do fortuny jaką zostawił po sobie ów geniusz komputerowy. Rozpoczyna się poszukiwanie, lecz niektórzy oczywiście nie cofną się przed niczym by przywłaszczyć sobie tą niebagatelną nagrodę. Jest jednak mały haczyk: genialny twórca był owładnięty kulturą lat 80tych i by odkryć jego skarb wszyscy, wraz z czytelnikiem muszą się zanurzyć w neonowym, pikselowym klimacie.

Powiem wam, że świetnie się to czyta: jako, że większa część akcji dzieje się w świecie wirtualnym to co i rusz ktoś lata jakimś X-wingiem, przed szkołą stoją na parkingu Tie Fightery, gdzieś się przewijają motywy z Firefly czy Battlestar Galactica, Spider-mana, Władcy Pierścieni, Blade Runnera, wspomniane są stare gry jak Zork czy PAC-Man a nawet D&D. Normalnie bomba! Polecam czytać z tabletem czy laptopem pod ręką - warto googlować sobie wszystkie rzeczy, o których mówią bohaterowie, a wszelkie wspomniane piosenki (a jest ich sporo) puścić z youtuba. Nawet gry, o których wspomina autor w większości są dostępne za darmo w formie przeglądarkowej więc warto się z nimi zapoznać.

Ale oczywiście nie byłbym sobą gdybym odrobinkę nie ponarzekał. Nie przepadam za pewnymi fabularnymi rozwiązaniami, obecnymi niestety w "Player One". Zbytnio nie wdając się w szczegóły, gdy bohater mówi, że "ma plan" po czym przygotowuje go poza kartami książki a my czekamy aż zostanie nam łaskawie ujawnione o co chodzi. Rozumiem, że takie są wymogi utrzymywania napięcia i zaciekawienia, tylko, że tutaj to było takie "prosto w twarz", czułem się jakby ktoś mi zdradził datę i miejsce przyjęcia niespodzianki na moją cześć ale nie ujawnił kto będzie.

Dla kogo jest to książka? Cóż, napewno nie dla dzieci. Jest tu sporo przekleństw i delikatnie poruszony temat pornografii (w końcu akcja dzieje się w internecie!). Dla mnie to taki trochę Goonies wymieszany z Tronem i podlany sosem z Małego Brata w posypce z pikseli w barze dla 17 latków. Bombowa lektura!

PS. Rusza powoli ekranizacja robiona przez Stevena Spielberga - jeśli wykupią chociaż połowę licencji to będziemy mieli do czynienia ze świetnym widowiskiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz