środa, 25 kwietnia 2012

Atak kultury: recenzja filmu „Nietykalni”.


Standardowa recepta na amerykańską komedię jest taka: bierzemy głównego bohatera, dajemy mu ciapowatego pomagiera i wrzucamy go do środowiska zupełnie innego od tego w którym na co dzień egzystuje. Taki zabieg gwarantuje masę okazji do przedstawienia humoru zarówno sytuacyjnego jak i słownego (chyba, że mówimy tu o polskiej komedii: wtedy wystarczy dać Szyca, cycki i żarty o dymaniu). Z podobnego założenia wychodzą „Nietykalni”, ale jako że jest to film francuski to robią to trochę inaczej (bez skojarzeń proszę).  Żeby się dowiedzieć co odróżnia ten film od reszty komedii zapraszam do dalszej lektury.

 

Przynajmniej w kategorii krzykliwych plakatów nie odstaje od reszty.












W „Nietykalnych” przyglądamy się historii Drissa (Omar Sy), czarnoskórego złodziejaszka mieszkającego w blokowisku w szemranej okolicy, który przypadkiem zostaje zatrudniony w roli pielęgniarza u sparaliżowanego milionera Phillippe’a (Francois Cluzet). Ich wspólna znajomość, przeradzająca się szybko (jak nietrudno się domyślić) w przyjaźń jest głównym tematem filmu. To tylko tyle i aż tyle. Sam film bowiem nie przedstawia nam starcia dwóch różnych warstw społecznych, nie podejmuje dialogu o problemach mniejszości narodowych we Francji, ani nie ukazuje dogłębnej psychiki osoby sparaliżowanej. To, co w innych filmach by było tematem przewodnim, tutaj jest tylko punktem wyjścia. Nikt tu nie chodzi i nie biadoli jakie to ciężkie jest życie osób sparaliżowanych. „Nietykalni” są zupełnie o czym innym. I całe szczęście.

Jest to film o afirmacji życia. O poszukiwaniu i czerpaniu radości z każdej nadarzającej się okazji i chwili. Jeśli miałbym „Nietykalnych” określić jednym wyrazem byłoby to słowo „ciepły”. Pomiędzy kolejnymi wybuchami śmiechu widz siedzi i się uśmiecha. Tak po prostu, sam do siebie. Oczywiście pojawiają się momenty wzruszające, na których co wrażliwsi uronią łezkę, ale wystarczy zobaczyć rozpromienioną buźkę Drissa by uśmiech ponownie zagościł na naszych twarzach. Ten koleś jest niesamowity. Jego rezolutność, pogodność i teksty jakimi sypie sprawiają, że zarażamy się jego dobrym humorem szybciej niż Europejczycy dżumą. Dawno żaden film nie wywołał u mnie takich emocji i za sam ten fakt jestem wdzięczny.

Poczucie humoru w „Nietykalnych” nie obraża inteligencji widza i ujmuje swoją naturalnością. Ta nie nachalność i spontaniczność jest wypadkową dwóch składników: genialnego Omara Sy i świetnych dialogów. Driss w wykonaniu tego komika rozkłada na łopatki swoją bezkompromisowością, a dialogi skrzą się od uszczypliwych i zabawnych komentarzy wymienianych przez duet Sy-Cluzet. Do tego wszystkiego dochodzi świetnie dobrana muzyka.

Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem tego filmu. W (przyznajmy sobie szczerze) skostniały schemat reżyserom udało się wprowadzić na tyle świeżości, że film bez problemu uwodzi widza i zabiera w podróż, podczas której uśmiech na naszej twarzy znika tylko dlatego, że zastępuje go głośny śmiech. Polecam z całego serca.

Moja ocena: 9/10

6 komentarzy:

  1. 1. Jestem wrażliwa, a łezki nie uroniłam :P
    2. Osoba sparaliżowana nie biadoli, bo jest milionerem. Gdyby był zwykłym zjadaczem chleba, sytuacja byłaby odwrotna i taki film by w ogóle nie powstał.
    3. Dlaczego u nas takich filmów nie robią!? ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że ostro wziąłeś się do roboty. Mam nadzieję, że nie odbije się to na jakości twoich tekstów.

    Co do filmu dobrze wiedzieć, że są filmy, które fundują nam coś więcej niż humor cyckowo-rzygowo-sraczkowy. Który (co niewiarygodne!) wielu się jeszcze nie przejadł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka dni temu byłam w kinie właśnie na tym filmie... i przyznam szczerze, że mnie niesamowicie mile zaskoczył :) uważam, że były to bardzo dobrze wydane pieniądze ;)
    Dobra recenzja, ale dodałabym jeszcze niezwykłą mimikę głównego bohatera (Omar Sy) :D
    Film był dość wzruszający, ale głównie był zabawny, zabawny a nie głupkowaty. Niestety, ale w dzisiejszych czasach mało jest takich dobrych filmów.

    btw co powiesz Pitku na jakieś piwko? dawno się nie widzieliśmy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. nie lubie francuskich filmow Patra chyba wiesz dlaczego?? mialaysmy zle przygody z nimi:P az dwa razy:P albo trzy:P ale po takiej recenzji moze sie skusze:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie pamiętam Angela, co my takiego oglądałyśmy, że było to zła przygodą :P Ale ten raczej powinien Ci się spodobać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. E tam, plakat nie jest tak dramatyczny. Faktycznie, jak widzę te wszystkie plakaty, często robione na jedno kopyto - bez sens. Duże kolorowe litery...

    Dobra. Tu o filmie się dyskutuję, nie o plakatach mowa. Nietykalni to bardzo interesująca komedia łącząca ze sobą elementy rozrywkowe i coś więcej. Czego chcieć więcej? 9/10 to dobra ocena.

    OdpowiedzUsuń