niedziela, 5 lipca 2015

Atak kultury: recenzja "W Głowie Się Nie Mieści"

Na wstępie chciałbym dokonać pewnej dystynkcji. Mianowicie od jakiegoś czasu (zaczęło się od Odlotu chyba) pixar podzielił swoje filmy na dwie kategorie: bajek (Uniwersytet Potworny) oraz filmów, które są tworzone techniką animacji komputerowej. "W Głowie Się Nie Mieści" zalicza się do tej drugiej kategorii z przyczyn, które poznacie czytając dalszą część notki.

W najowszej animacji Pixar podjął sie karkołomnego zadania: rozbił narrację na dwie części; na dwie mimo, że połączone to jednak osobne historie dziejące się na różnych płaszczyznach. Poznajemy Riley, pełną życia 11 latkę, dla której przeprowadzka do nowego miasta jest jak oglądanie 2 odcinków "Trudnych Spraw" pod rząd: traumą. Jednocześnie poznajemy 5 podstawowych emocji, siedzących przytulnie w głowie Riley i dowodzących jej życiem. Radość, Złość, Smutek, Strach i Odraza (moja ulubienica) muszą sobie radzić ze sterowaniem uczuciami dziewczynki w ciężkim dla niej okresie. A jak się pewnie domyślacie nie jest to łatwe zadanie.
Reakcja emocji na filmik o pewnych dziewczynach i ich kubeczku.
Ogólnie film jest odpowiedzią na pytanie "co gdyby emocje miały emocje". I nie ukrywam, że jest dzięki temu bardzo poruszający. Jeśli nie jesteście emocjonalną pustynią to wzruszy was conajmniej raz. Jednocześnie lekcja jaka z niego płynie jest wyjątkowo dorosła i wykracza daleko ponad schematy w stylu "polub swoją mamę" (Merida Waleczna) czy "przyjaźń przede wszystkim" (Toy Story). Muszę przyznać, że byłem odrobinkę zaskoczony - spodziewałem się bardziej śmiesznej bajki niż takiego dorosłego podejścia do tematu. I to jest jedyny problem związany z tym filmem - to nie jest bajka dla dzieci. Jeśli chcecie by wasze pociechy się uśmiały na całego to poślijcie je na "Minionki". Serio. Na potwierdzenie tej tezy: najgłośniej z gagów w "W Głowie Się Nie Mieści" na moim seansie śmiali się właśnie dorośli.

"W Głowie Się Nie Mieści" to film, który tak naprawdę mógł się udać jedynie magikom z Pixaru. Mimo, że nie jest to arcydzieło na skalę "Wall-e" czuć w nim magię tuzów animacji a ich nieskrępowana pomysłowość w końcu znalazła ujście. Tak świetnie wymyślonego świata w animacjach nie widziałem dawno. Wszystko w nim gra i styka (jak metal podczas zimnego spawu!), począwszy od postaci (za minki Odrazy chcę przybić pionę!) po projekt świata wewnątrz umysłu dziewczynki. Wszystko to składa się na bardzo fajną podróż pełną optymizmu, radości ale też i smutku i refleksji - tak jak ma to miejsce w życiu. Polecam każdemu, kto ma ochotę na coś naprawdę nowego i innego ale niekoniecznie mega zabawnego. 

PS. "W Głowie Się Nie Mieści" w ogóle nie jest reklamowany. Wydaje się, że dystrybutorzy położyli lachę na nim i wszystkie nakłady przeznaczyli na "Minionki". Poza jakimiś śmiesznymi zeszytami w empiku nie uświadczycie żadnych informacji o nim. Strasznie mnie to boli ponieważ film jest wart obejrzenia.

4 komentarze:

  1. Myślę, że ten film nie potrzebuje promocji, roznosi się pocztą pantoflową, że jest świetny. Ja byłam w Heliosie w sobotę na nim skuszona pochlebnymi recenzjami, m.in. twoją i się nie zawiodłam :) Świetny pomysł na film i wykonanie. do tego porządny polski dubbing i film idealny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, że film ma słabą reklamę, bo Minionki są reklamowane praktycznie gdzie popadnie. Swoją drogą może to nie tylko wynik położenia lachy, a raczej założenia, że Pixar zrobił film w którym chce na ma coś opowiedzieć, a Minionki na razie sprawiają wrażenie filmu zrobionego po to aby odcinać kupony gdzie się tylko da. Pixar nie zawiódł mnie kolejny raz, bo miło się to oglądało. Pozdrawiam. Gustlik.

    OdpowiedzUsuń
  3. ...i smutek potrzebny jest nam do szczęścia. Jako film świetny, jako bajka dobry (ale to taka mocna czwórka). pozdrawiam, polecam. Grzech

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że film podoba się dorosłym głównie dlatego, że to co przeżyła Raily przeżył każdy z nas. Może nie koniecznie chodzi o przeprowadzkę, ale o to jak się zmieniamy podczas dorastania. Jak porzucamy dziecięce marzenia stając się starzy. Śmiejemy się również głośniej, bo rozumiemy już więcej jak np. w scenie w której widzimy co się dzieje w głowach mamy i taty podczas kłótni.

    P.S. Też lubię Odrazę :).

    OdpowiedzUsuń