sobota, 12 czerwca 2010

- Czas jest tu płynny - oznajmił demon.

Dzisiaj o jednym z najlepszych pisarzy na świecie. Przy nim faktycznie czas jest płynny: z jego książką w dłoni godziny mijają jak sekundy. Zajmuje się pisaniem powieści, opowiadań, słuchowisk radiowych oraz scenariuszy filmowych (w tym angielską adaptację Księżniczki Mononoke) i komiksowych (to się nazywa wszechstronność). Nazywany „gwiazdą rocka” wśród pisarzy. Jego nazwiskiem ochrzczono jedną z ras w kosmicznym serialu „Babylon 5”. Panie i Panowie:














Neil Gaiman.



Zabawię się teraz w grę, którą nazywam „Ale-głupi-ci-niemcy” (pamiętacie tą akcję gdy nasi sąsiedzi zza zachodniej miedzy twierdzili, że Kopernik był Niemcem?) i powiem: Neil Gaiman to jeden z najlepszych pisarzy wywodzących się z Polski. Powyższe stwierdzenie jest oczywiście w 20% bzdurą, bowiem to nie Neil tylko jego pradziadek wyemigrował na Wyspy. Dobra… to by było na tyle odnośnie życiorysu, ponieważ wiem jak ludzie patrzą na tego typu akapity.

Pierwszy raz się zetknąłem z Gaimanem gdy ktoś mi podrzucił jego książkę „Amerykańscy Bogowie”, która zapewniła mi wspaniałe 2 dni wypełnione lekturą. Sam pomysł by umieścić bogów różnych wyznań w USA prawdopodobnie wywodzi się od Terry’ego Pratchetta, który mówi o tym, że bogowie istnieją GDY się w nich wierzy i wraz z utratą wiary zaczynają słabnąć. Główny bohater – Cień zostaje wmieszany w sprawy owych bogów wywodzących się z różnych wyznań (Egipskie, Nordyckie, Greckie itp.) Książkę polecam każdemu kto chociaż troszkę lubi książki fantasy. Wciąga jak czarna dziura światło.

Z innymi książkami poszło już jak z płatka: „Koralinę” (btw. Polecam animację nakręconą przez twórcę „Miasteczka Halloween”) łyknąłem w dzień, „Nigdziebądź” (gratka dla ludzi, którzy byli kiedykolwiek w Londynie) zajęło trochę więcej czasu a to wszystko przypieczętowane zostało zbiorem opowiadań pt. „Dym i Lustra” („To inni” jest najlepszym opowiadaniem jakie czytałem! A jeśli ktoś ma chwilę czasu niech przeczyta to: http://agathos.pinger.pl/m/1159536)

Ale dopiero dzięki Jarasowi (dzięki Ci ziom!) zrozumiałem z jakiego kalibru pisarzem miałem do czynienia. Gdy w moje ręce wpadł „Sandman” nie wiedziałem jeszcze co mnie czeka. Całe szczęście, że cała seria komiksów (tak to komiksy!) została już zakończona bo bym nie wyrobił jakbym miał czekać miesiąc na kolejny zeszyt. Gaiman jest genialny. Czytając „Sandmana” miałem wrażenie jakby jego autor posiadł wyobraźnię co najmniej 100 osób tak bogaty świat wykreował. Cała seria jest: straszna, przerażająca, fascynująca, magiczna i genialna. Uwielbiam ten cykl za to jak przedstawił Śmierć. Na dodatek to wszystko nabiera rumieńców gdy człowiek wie co nieco o imć Szekspirze, do którego nawiązań jest od groma (chciałem napisać wpizdu ale nie chcę używać tak brzydkich słów).

Dawno nie miałem do czynienia z kimś kto w taki sprawny sposób tworzy nowe światy i zaludnia je przewspaniałymi postaciami. Ludzie: czytajcie Gaimana!

4 komentarze:

  1. Za późno. Już przeczytany ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu Sandmana, inne komiksy przestały mnie już tak kręcić jak inne. Bądźmy szczerzy, gdy przeczytasz już ten komiks stajesz się niezwykle wybredny, jeżeli chodzi o komiksy. O wielkości tytułu niech świadczy fakt, że jedno z opowiadań zawartych w serii zdobyło nagrodę World Fantasy Award, nagrodę przeznaczoną dla... książek fantasy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Qrcze tym opisem zarobiłbyś krocie w branży reklamowej, aż mnie naszła ochota na ten komiks (bo książek nie czytam:]) może kiedyś spróbuje :P

    OdpowiedzUsuń
  4. :) Zechcesz mi przypomnieć co zrobiłam z jego książkami - zaraz po tym jak odebrałam je od Ciebie? Co miałam w planach tego wieczora? Podpowiedz! Cokolwiek. (Nie pamiętam czy pożyczyłam je dalej, czy może zostawiłam gdzieś?)

    OdpowiedzUsuń