środa, 16 listopada 2011

Kącik złośliwości: Najdroższe zdjęcie na świecie.

Ostatnio podczas mych nieskończonych wędrówek po bezdrożach Internetu natknąłem się na pewną wiadomość na pewnym portalu internetowym. Po jej przeczytaniu pozostało mi tylko w geście rozpaczy nad durnotą świata założyć uroczyste hachimaki i wmontować się samolotem w dom niejakiego Andreasa Gursky'ego. Jednak po dłuższym zastanowieniu (i niemożliwości wypożyczenia samolotu do szybkiej misji kamikadze) postanowiłem, że jest lepszy sposób by to załatwić: wylać wiadro goryczy w Internecie! Ale o co dokładnie chodzi i czym sobie zasłużył ten biedny pan Gursky na to bym ścianę jego sypialni wzbogacił o dziurę w kształcie myśliwca? Otóż posłuchajcie…

Na jednej z aukcji w domu aukcyjnym Christie’s sprzedano za niemałą kwotę 4,3 miliona dolarów zdjęcie zrobione przez pana Andreasa Gursky'ego. Z tego co się dowiedziałem jest to obecnie najdroższa fotka (poprzednik kosztował 3,90 miliona). Zastanawiacie się pewnie cóż to za fantastyczna fotografia musiała być. Jak dramatyczną scenę musiał ten koleś uchwycić, jak piękny kadr musiał wybrać, jak genialne oświetlenie towarzyszy tej przejmującej scenie? Dobra, żeby was nie trzymać w niepewności oto ono:

 
Ale tu nic nie ma!












Po obejrzeniu tego zdjęcia pozwolę sobie zapytać: co za kretyn wycenił to beznadziejne zdjęcie na 4 miliony dolarów?! Na urwane nogi Roberta Capy! Widywałem ładniejsze rzeczy na dywanie zmajstrowane przez psa podczas rozwolnienia! No proszę ja was… dawno nie spotkałem się z tak nijakim i pozbawionym treści zdjęciu. Wiecie co ono w ogóle przedstawia? Rzekę Ren. Nie no bez jaj, gdyby nie opis to w życiu bym na to nie wpadł. Dla mnie to wygląda jak nieudolna próba robienia zdjęcia w trybie Manualnym podjęta przez 5cio latka.

Wdech, wydech… już się uspokajam. Powiem wam szczerze, że dawno nic nie zaburzyło mojego ZEN jak ta wiadomość. Ale żeby nie być gołosłownym internetowym pieniaczem postanowiłem się przyjrzeć temu zdjęciu odrobinę dokładniej (co kosztowało mnie niemały ubytek na psychice) i zastanowić się co może się w nim podobać. Na pierwszy (drugi, trzeci itp. też) rzut oka zauważamy ciekawą symetrię linii i pewną prawidłowość. Chodzi o to, że od dołu ta „szarość” się rozszerza i jest podzielona pasmami zieleni. Zresztą… motyw linii jest częsty w twórczości pana Gursky’ego (dzięki Wikipedia!). Ale wiecie co? Lepiej i ciekawiej wykorzystane motywy linii znalazłem w dosłownie 3ech kliknięciach na stronach Onetu.


Przynajmniej na nim jest COKOLWIEK.













Do tego, jakoś w zeszłym tygodniu, czytałem o kobiecie, która urodziła w galerii sztuki. Nie był to jednak przypadek ponieważ ta kobieta chciała sprawić, że poród będzie dziełem sztuki. Wyobrażacie to sobie? Idziecie sobie spokojnie do galerii by oglądać kwadraciki a tu jakaś paskudna baba się kładzie na podłodze i wypluwa z siebie dziecko, a „znawcy” sztuki podają sobie kieliszki z szampanem, kiwając jednocześnie z uznaniem głowami. Ale czekajcie bo to nie koniec… potem wszystkie akcesoria towarzyszące porodowi (łożysko, zakrwawione pościele itp.) stają się częścią instalacji w owej galerii. Takie „performance’y” sprawiają, że trzeba redefiniować powoli pojęcie „artysty”. Po przemyśleniu tego stwierdzam, że artysta to taki człowiek, który wciśnie ci swoją kupę i jeszcze będzie chciał żebyś za nią zapłacił. Okropność.

Podsumowując: przez jakiś czas myślałem, że się starzeję w zastraszającym tempie bo ludzka głupota coraz mocniej mnie drażni i jest coraz bardziej widoczna. Na szczęście zostałem wyprowadzony z tego błędu: to głupota ludzka wspina się na coraz wyższe poziomy.

6 komentarzy:

  1. Osobiście uważam, że sztuka współczesna nie ma nic wspólnego z szeroko rozumianą sztuka. Kiedyś to coś trzeba było umieć, aby np. namalować obraz. Swoją drogą nie dziwię się frustracji, bo mimo że nie jestem znawca tematu ale to zdjęcie jest słabe (w kontekście swej ceny). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Artyści nowocześni idą strasznie na łatwiznę. Dzieło pani Marni Kotak każdy z nas może wykonać w domowym zaciszu sprawiając, że "sztuka" ta staje się strasznie wtórna. Przecząc tym samym definicji sztuki.

    OdpowiedzUsuń
  3. ile emocji w tej notce...
    zdjęcia tego nie lubię, nie podoba mi się, takie szare i bezbarwne jakieś, zero wszystkiego, a to że jakieś tam linie i symetrie to nic nie znaczy bo i tak jest do niczego ;P nie, żebym ja jakieś cudowne foty pstrykała ale jakby mi wyszło coś takiego, to bym tego nigdzie nie zamieszczała do wglądu publicznego... ale się podbudowałam trochę bo skoro to jest tyle warte to co dopiero moje dzieła ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety się z Wami nie zgodzę. Jako osoba, jeszcze, wielkomiejska(sic!) to zdjęcie mnie urzekło, a to dlatego, ze tak jak napisała Dorota jest na nim "zero wszystkiego". Ciężko mi w tej metropolii barcelońskiej poczuć się z dala od wszystkiego, bo wszędzie gdzie idę, czy to w mieście, czy poza nim to zawsze jest tłoczno. Wydaję mi się, że ta cena związana jest z tym, że na świecie zaczyna brakować miejsca, a ludziom przez to odbija :P Ja szczerze mówiąc wpatrywałem się w to zdjęcie z 5 minut i zazdrościłem temu Andrzejowi, że znalazł takie miejsce gdzie nie ma nic, ani głupich turystów, ani jakiś budynków etc. etc. W końcu jest nas 7 miliardów!
    A co do dzisiejszej sztuki to nie byłbym taki pochopy w osądach. Dla mnie dzieła typu penis na krzyżu, czy Biały kwadrat na czarnym tle - czy jak mu tam - są tak samo ekstrawaganckie jak Kuba Wojewódzki. Sądzę, że problemem jest społeczeństwo, które według moich obserwacji staje się z każdym dniem głupsze (albo ja staję się bardziej malkontencki, niepotrzebne skreślić). No, ale w całym morzu tego badziewia, którym jesteśmy karmieni przez cały czas, niczym jakąś nowomową, można znaleźć piękne przykłady nowoczesnej sztuki. Ja np. zachwyciłem się ostatnio dziełami Zdzisława Beksińskiego i Bronisława Linke i Wam je szczerze polecam ;P No, ale z trochę nowszych artystów to fajne prace ma np. Tomasz Budzyński. No i do tego jeszcze są murale i inne inicjatywy, w których można się doszukać naprawdę interesujących zjawisk.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie ci co obecnie są nazywani "artystami" są co najwyżej dziwolągami, aczkolwiek ostatnio czytałam artykuł na podobny temat i po przeczytaniu stwierdziłam, że właśnie teraz, gdybyśmy zainwestowali kupując obrazy (np. abstrakcyjne) totalnie młodych, początkujących osób np. przez galerie internetowe, to byc może za kilkanaście'kilkadziesiąt lat sprzedając je, stalibyśmy się bogaczami....... tak czy siak, mnie i tak teraz nie stac :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Kubek, masz rację są artyści i inicjatywy, ale wydaj mi się, że lepszym nośnikiem jest skandal (penis na krzyżu) a nie fajny mural.

    Swoją drogą chyba nie umiem oceniać sztuki bo ja muszę widzieć wkład pracy, a nie coś ubogiego z mega ideologia:/. Może to też kwestia wrażliwości, bo siostra zabrała mnie na wystawę fotografii, ona się zachwycała formą i pomysłem a ja nic w tym nie widziałem:(. Jestem tępym bucem.

    P.s. Puste miejsce:
    http://imageshack.us/photo/my-images/42/1020069i.jpg/
    Norwegia, może z 3km z kołem podbiegunowym. Fota moja, poproszę kasę:D

    OdpowiedzUsuń