wtorek, 6 grudnia 2011

Wampiry: może być gorzej.

Ostatnio znajomy stwierdził, że dzisiejsze wampiry nie są już takie same jak kiedyś (nie pytajcie o okoliczności tego stwierdzenia: z łatwością się domyślicie, a mi wstyd się przyznawać). Trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Byłem ostatnio w kinie i podczas krótkiego bloku reklamowego zaprezentowano nam aż trzy rodzaje wampirów. O ile co do pierwszego krwiopijcy nie mam zastrzeżeń (była to bowiem odziana w lateks Kaśka Beckinsale z Underworld) o tyle gdy ujrzałem pozostałe dwa to nie pozostało mi nic innego jak w geście niemej rozpaczy złapać się za głowę i westchnąć ciężko. Jeden z wampirów widząc gorącą laskę zamiast rozerwać jej gardło, rzucił się na… czekoladę. O drugim powiem tylko, że błyszczał. Co tu ukrywać: poczułem się jakby liczącą setki (a wg niektórych nawet tysiące) lat wampiryczną tradycję ktoś przebił kołkiem, poćwiartował, spalił a potem się wysikał na to co zostało. Ale jak to mawiał mój nauczyciel Polskiego: „zawsze może być gorzej”. Dlatego też postanowiłem wyszperać z przepastnych głębin Internetu przykłady na potwierdzenie tej tezy. I wiecie co? Nie mylił się ten mój nauczyciel. Faktycznie jest gorzej, ale też i… śmieszniej. Oto moje prywatne zestawienie wampirów gorszych niż te z wiadomej sagi, zapraszam!

OKAZ NR. 1: Loogaroo

Ta wersja krwiopijcy narodziła się w potyranych umysłach karaibskiej gawiedzi. Otóż wymyślili sobie, że Loogaroo to za dnia piękna kobieta, która zrzuca na noc skórę (przez co pewnie wygląda jak Heidi Klum z imprezy halloweenowej) i odlatuje w poszukiwaniu krwi. A byłbym zapomniał: zanim wyruszy na poszukiwanie świeżutkiej posoki chowa swoją skórę pod jakimś drzewem (nie macie pojęcia jak ciężko znaleźć zastępczą). Tego co następuje nie mogła nawet wymyślić Stephenie Meyer. Otóż nasza już-nie-piękna wampirka odstawia rytualny taniec w wyniku którego z jej pleców wyrastają indycze skrzydła ale tak naprawdę tym co ją trzyma w powietrzu to płomienie. Strzelające spod pach i z odbytu. Tak jest, nie przewidziało wam się, ten wampir to tak naprawdę odrzutowiec strzelający płomieniami z tyłka i pach. Mało tego, gdy nasz kobiecy krwiopijca przemierza nieboskłon zostawia za sobą lśniący w ciemnościach ślad: z tego powodu łatwo pomylić ją ze spadającą gwiazdą.

 
Na zdjęciu: rakietowy pierd.













Jej metody żywienia są równie niestandardowe. Otóż Loogaroo żywi się krwią z policzków niemowląt i dzieci. Ale jako że kpiny Matki Natury nigdy się nie kończą nasz odrzutowy krwiopijca nie posiada kłów, Loogaroo zmuszona jest zatem nosić ze sobą komicznie długą słomkę (serio!), którą wciska w szczeliny w słomianych dachach jej ofiar. To co następuje widzieliśmy w milionie filmów komediowych: wampir ma pewnie problemy z dotarciem słomką po omacku do dzieci i po drodze przewraca tonę robiących głośne „brzdęk” sprzętów domowych, lecz oczywiście nikt z domowników się nie budzi. Dobra… ten okaz jest bardziej śmieszny i uciążliwy niż straszny, ale potrafi mimo wszystko dopiec karaibskim tubylcom. Jak się zatem bronić przed Loogaroo? Wystarczy wysypać piasek przed chatką (co nie jest trudne gdy mieszka się na plaży), bowiem wampir ma bzika na punkcie liczenia i może spędzić całą noc na liczeniu ziarenek piasku w wysypanej kupce. Żałosne.

OKAZ NR. 2: Krasue

Kolejny wampir wywodzi się z południowo-wschodniej Azji i jest ohydny. Wyobraźcie sobie głowę pięknej Azjatki ze zwisającymi z jej szyi odkrytymi wnętrznościami. Coś jakby wąż z kobiecą głową i jelitami jako ciałem. W sumie to nawet zachowuje się podobnie jak wąż ponieważ jelita i reszta widocznych wnętrzności służą jej do poruszania się: ślizga się bowiem na swoich własnych zakrwawionych flakach, jednocześnie utrzymując pion. Mniam.


Pamiętajcie chłopaki: liczy się tak naprawdę wnętrze kobiety!













Coś tak ohydnie wyglądającego nie może mieć normalnych zwyczajów żywieniowych prawda? Prawda. Otóż ulubioną przekąską Krasue są kobiety w ciąży. Zostawiając krwawy ślad wampir zakrada się do domów swych ofiar po czym używając swojego długaśnego jęzora przyczepia się do nienarodzonego jeszcze dziecka (zostawiam wam domyślenie się jak jęzor dociera do płodu) po czym albo pije krew albo nadgryza płód lub łożysko. W każdym razie tak to wygląda w dzisiejszych czasach, bo w przeszłości głównym daniem w menu Krasue było co innego. Dość powiedzieć, że w poszukiwaniu pożywienia (uwaga staram się być taktowny) trąbowaty język tego krwiopijcy lądował w odbycie i to niekoniecznie w poszukiwaniu krwi. Dobra ale jak pozbyć się tego pełzającego cholerstwa? Szukamy reszty jej ciała po czym mamy do wyboru: zmiażdżyć, spalić, zakopać głęboko lub zabawić się z draństwem w chowanego i ukryć ciało do wschodu słońca. Tak czy inaczej pozbywamy się tego na amen i w ten sposób docieramy do kolejnego okazu, którym są:

OKAZ NR. 3: Wampiryczne Dynie i Arbuzy.

To nie żart! Według cygańskich wierzeń istnieją arbuzy i dynie, które zostały dotknięte klątwą wampiryzmu. Pierwszy raz opisane zostały w latach 30ych XX wieku przez niejakiego Tatomira Vukanoviae. Etnologa. Wiec chyba by wiedział gdyby mu wciskali ściemę co? Tak czy siak ten jegomość spędził sporo czasu analizując bałkański i cygański folklor i w trakcie tych badań natknął się na podania o demonicznych owocach.

Według romów, gdy przetrzymywano te owoce zbyt długo po zebraniu i do tego były wystawione na działanie pełni księżyca nabierały wampirycznych cech. Ale jak poznać, że wasz owoc właśnie stał się łaknącą ludzkiej krwi bestią? Cóż, objawy są raczej oczywiste. Taki opętany szatańską mocą owoc kulał się sam z siebie, wydzielał ludzką krew i wydawał z siebie złowieszcze bulgotanie, opisane przez pana Tatomira jako „brrrl, brrrl, brrrl” (co brzmi podobnie do dźwięków wydawanych przez pusty brzuch). Lokalni mieszkańcy nie byli zbytnio przerażeni perspektywą spotkania z szalonym owocem z jednej prostej przyczyny: owoce po przemianie nie posiadały zębów. Mogły więc jedynie uprzykrzać życie poprzez opętańcze kulanie się pod nogi nieświadomej ofiary i wyzywające bulgotanie ludziom w twarz. Ale jak walczyć z taką siłą? Zaradni cyganie podali 100% skuteczny sposób: ugotować to diabelskie nasienie, potrzeć starą miotłą po czym spalić miotłę. Genialne, chociaż ja mam też małą sugestię:



   Giń wampiryczne ścierwo!














To by było na tyle. Jak sami widzicie w porównaniu z tymi przykładami wampiry wymyślone przez panią Meyer wydają się całkiem normalne. Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę jej bronić czy coś... chciałem wam tylko zaprezentować jak różnorodne można mieć podejście do tematu wampirów. Do tego same poszukiwania dziwnych krwiopijców sprawiły, że natknąłem się na wiele przykładów bezsensownych demonów z całego świata, możecie więc liczyć na to że wrócę do tego tematu za jakiś czas. Tak więc do następnego razu!

7 komentarzy:

  1. Edward nie jest mniej czy bardziej żałosny od Głowy z flakami i Rakietowego Pierdu. Po prostu współczesne wampiry w większości to miękkie faje! Amen.
    Ps. A najlepsze moim zdaniem motywy zombie-wilkołak-wampir prezentuje Głuchy Wally (Death Valley) :) Jeśli wiesz o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety wampiry zostały skomercjalizowane tak jak prawie wszystko. Zawsze można jednak sięgnąć po "Wampiry.Biografię symboliczną" Mari Janion :] polecam

    OdpowiedzUsuń
  3. A gdzie batonik, ja się pytam?!

    OdpowiedzUsuń
  4. przez tą całą Krasue się głodna zrobiłam... a dopiero co jadłam

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Tajmnica :D8 grudnia 2011 01:33

    jeśli chodzi o wampiry... to ostatni film o porządnych wampirach to widziałam oglądając 30 dni mroku :D
    to były dopiero "prawdziwe" wampiry, a nie to co teraz pokazują... wampiry z "piękną duszą" fuuuj :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Tajemnica :D8 grudnia 2011 01:34

    i z pięknym licem oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiście lubię wampiry rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, a to z racji faktu, że Japończycy, którzy nie mają w swojej mitologii wampirów (ale mają demony liżące ściany) tworzą różnorakie wariacje na ich temat. Mamy np.: Karin, która zamiast wypijać krew, aby przeżyć, musi oddać część swojej. D z Vampire Hunter D, wyposażony w gadającą rękę. Czy też wampir kick-boxer z Dragon Ball'a.

    Myślę, że Romowie wymyślili demoniczne owoce, aby uśpić czujność gadzio, których akurat mają zamiar oszukać.

    OdpowiedzUsuń