Pozwólcie moi drodzy czytelnicy, że zadam wam pytanie: jak często mówicie o sobie, że macie pecha jak mało kto? Jakie doświadczenia zmuszają was do takiej refleksji? Jakkolwiek byście nie odpowiedzieli chcę was pocieszyć (to jest starożytna technika.. starsza nawet od klepania po plecach w rytm słów "no już już") że na świecie istnieją ludzie, którzy mają gorzej. Zaznaczam, że nie chodzi mi tu o "standardowe gorzej" gdzie ludziom po prostu się w życiu nie powiodło. Nie. Mam na myśli istoty ludzkie będące chodzącymi magnesami przyciągającymi nieszczęścia niczym świeżo wyprane spodnie przyciągające plamy po jedzeniu.
Ciekawe czemu po wpisaniu "stained pants" w Google wyskoczyło m.in. to zdjęcie.
Dzisiejszy wpis jest swego rodzaju listą TOP3 największych pechowców, którą chcę rozpocząć kategorią "warte wzmianki". Otóż żył sobie pod koniec dziewiętnastego stulecia pan o imieniu Henry Ziegland, który zerwał ze swoją dziewczyną. Ona reagując jak każda typowa nastolatka w XIX wieku popełniła samobójstwo co "odrobinę" poruszyło jej brata. Wkraczając na drogę, która do złudzenia przypomina kiepski dramat brat naszej denatki postanowił się zemścić strzelając panu Zieglandowi w twarz z preferowanym skutkiem śmiertelnym, po czym on też popełnił samobójstwo (a nie mówiłem? kiepski dramat jak się patrzy). Ale Ziegland nie zginął... kula tylko otarła się o jego twarz i utkwiła w drzewie.
Wiele lat później Henry postanowił ściąć to drzewo, lecz stawiło ono wyjątkowy opór. Co zatem zrobił nasz bohater? Użył dynamitu by wysadzić konar. Jak wszyscy się już pewnie domyśliliście pocisk, który utkwił w drzewie został wyrzucony z ogromną siłą... w czaszkę Zieglanda. Cóż.. pan Henry nie oszukał przeznaczenia...
W przeciwieństwie do państwa Cairns-Lawrence, którzy co rusz wymykają się z objęć Śmierci. Musicie bowiem wiedzieć, że Jason i Jenny Cairns-Lawrenceowie nie tylko są magnesem na pecha - przyciągają też terrorystów. Wszystko zaczęło się 11 września 2001, gdy będąc w pobliżu World Trade Center przeżyli koszmar NAJWIĘKSZEGO w historii ataku terrorystycznego. Ale co tam.. Nowy Jork rocznie przyciąga 47 milionów turystów z całego świata, więc to mógł być każdy z nas prawda? Prawda... ale dla tego małżeństwa to nie był jeszcze koniec ponieważ Śmierć miał nowy plan.
Jason i Jenny w lipcu 2005 znaleźli się w Londynie podczas niesławnych zamachów (NAJWIĘKSZYCH w historii Anglii) na system komunikacji miejskiej. Jak się okazało i tym razem pokrzyżowali plany Mrocznemu Kosiarzowi, który wrócił do fazy planowania. Wiem, że wydaje się wam że to statystycznie bardzo prawdopodobne, że w dwóch tak wielkich miastach MUSIAŁ się znaleźć ktoś kto by uczestniczył w tych dwóch zamachach. Przyznałbym wam rację gdyby nie...
Ratuj się kto może! Do miasta przyjechali Jason i Jenny!
... kolejny zamach, w którym uczestniczyli trzy lata później. Nieszczęśliwym miejscem tym razem okazał się Bombaj, gdzie w NAJWIĘKSZYM zanotowanym ataku terrorystycznym w tym kraju od kul i wybuchów zginęły setki ludzi. Ja w tym momencie zacząłbym podejrzewać, że padłem ofiarą klątwy Voodoo (choć ta doktryna religijna ostatnio niestety uległa popkulturze).
Na drugim miejscu uplasował się pan Tsutomu Yamaguchi (dla ułatwienia połączyłem jego imię i nazwisko i będę go nazywał Tamagochi). Dnia 6 sierpnia 1945 roku Tamagochi został wysłany w delegację do Hiroszimy. Jak łatwo się domyślić ledwo wysiadł z pociągu gdy 2 kilometry dalej na miasto spadła bomba atomowa nadając słowu "rozwałka" nowe znaczenie. Rozerwała biedakowi bębenki uszne i tymczasowo go oślepiła. Po spędzeniu nocy w schronie Tamagochi postanowił wrócić do domu i zdać relację szefowi (stało się coś takiego a on myślał o pracy?!). No więc po krótkim zastanowieniu wyruszył w podróż do domu znajdującego się...
... w Nagasaki.
Pogoda na dzisiaj: lekko zachmurzone i bezwietrzne niebo sprzyjające zrzuceniom bomb.
Chwilę po przybyciu Tamagochiego, dwa kilometry od miejsca jego pracy spadł "Grubas" (pierwsza bomba nazywała się "Maluszek"... halo panowie! Ktoś ma tu niepokolei w głowie!) obracając w perzynę większość miasta i tapetując ściany obrysami ludzi złapanych w pole rażenia. Nasz dziarski japończyk stał się w ten sposób jedyną osobą na świecie, która przeżyła dwa wybuchy nuklearne. O dziwo nasz bombo-odporny kumpel dożył sędziwego wieku 93 lat (zmarł rok temu w styczniu). Gdyby na jego miejscu był jakiś Amerykanin to po wchłonięciu takiej dawki radiacji pewnie by się zamienił w jakiegoś Super Herosa (albo superłotra, który będzie walczył z Supermanem.)
Naszym ostatnim pechowcem jest niejaki Frane Selak z Chorwacji. Chyba najłatwiej będzie jeśli wymienię jego przypadki od myślników:
- Podróżując do Dubrownika jego pociąg się wykoleił i wpadł do lodowatej rzeki (był styczeń). Selak wyszedł z niego z "tylko" złamaną ręką i otarciami.
- Gdy leciał samolotem drzwi wypadły z kadłuba wysysając go na zewnątrz. 19 osób zginęło. Selak cudem wylądował na stogu siana (myślałem, że to tylko w bajkach się zdarza)
- Jechał autobusem, gdy kierowca stracił kontrolę nad pojazdem i wpadł do rzeki. 4 osoby zginęły. Selak w tym momencie stał się żywym symbolem "wal się" skierowanym ku Śmierci.
- Uciekł z samochodu, po tym jak zapaliła się pompa paliwowa. Cały samochód spłonął w kilka sekund.
- Kolejny jego samochód stanął w płomieniach, które dostały się przez wywietrzniki do środka paląc włosy na jego głowie (wam też się wydaje, że Śmierć nie ma wyobraźni?)
- Potrącił go autobus.
- Starając się uniknąć zbliżającej się ciężarówki zjechał samochodem z klifu. On sam wylądował na drzewie a samochód spadł 300 metrów niżej i wybuchł (Znowu.. czy takie rzeczy nie powinny się dziać tylko w kreskówkach?)
Ale wiecie co? Przypadek pana Selaka (jak i większości przestawionych ludzi) pokazuje, że jednak istnieje coś takiego jak "szczęście w nieszczęściu". Zacznijmy od tego, że każdy przeżył (z wyjątkiem pana Zieglanda... no ale dynamit i drzewo? To było pewne, że coś pójdzie nie tak). Wracając do miłego pana z Chorwacji... w końcu szczęście wróciło do niego w postaci $1 000 000, które wygrał na loterii. To daje nadzieję, że nawet najgorszemu pechowcowi na Ziemi los może zacząć sprzyjać. Tą optymistyczną myślą chciałbym zakończyć dzisiejszą notkę. Howgh!
Piotr, Twój wpis oznacza, że jest nadzieja!!
OdpowiedzUsuń(kogokolwiek matką by była! ;))
a ja myślę, że ci państwo Cairns-Lawrence wcale pecha nie mieli... to oni stoją za tymi zamachami :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że pan Ziegland, był inspiracją dla "...Wertera" i "Kordiana".
OdpowiedzUsuńMała uwaga co do Tsutomu Yamaguchi to połączyłeś nazwisko z imieniem. W Japonii podaje się najpierw nazwisko, a potem imię. To tylko jako ciekawostka.
Ja już dawno doszedłem do wniosku, że szczęście i pech są bardzo względne, przez co przestałem się nimi przejmować.
Dzięki za tą ciekawostkę Jaras:)
OdpowiedzUsuńzgodzę się, że pech i szczęście są względne... to jak ze szklaną w połowie pustą/pełną. Wszystko zależy od interpretacji patrzącego. Ale poprostu czasami nie można się oprzeć wrażeniu, że cały kosmos się na nas uwziął. Są takie dni gdy (cytując pewną osobę) wszechświat nie sprzyja...
wszechświat nie współgra ;P Ciekawe czy Ci ludzie przesądni są ;D
OdpowiedzUsuńTen pan z Japonii zdaje się przeczyć problemowi chorób i śmierci na skutek promieniowania. Nic mu przez życie nie dolegało?
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że pech to określenie którego używam jak nie potrafię nic zrobić z tym co mi się przytrafia(a muszę sobie jakoś wyjaśnić czemu tak jest) a nie coś co jakaś siła na mnie sprowadza. Jedno jest pewne, wymienione w wpisie postacie na pewno nie mogły narzekać że ich życie jest/było nudne:).
Pozdrawiam!
Ogólnie jak ktoś u nas mówi, że jest szczęściarzem pozostali patrzą na niego z wyrzutem jak by chcieli powiedzieć „O nie, jak możesz zrywać z naszą wieloletnia tradycją narzekania! Nie jesteś prawdziwym Polakiem!” ;)
OdpowiedzUsuńJa bym wspomniał także o stewardessie, która przeżyła upadek z wysokości 10 160 metrów po tym, jak w samolocie, którym leciała, eksplodowała bomba. Spadła w śnieg, połamała ale przeżyła + rekord Guinnessa.
OdpowiedzUsuńCzytałem o niej:) jak na kobietę miała niezłe jaja... wiecie co powiedziała gdy się ocknęła? "Gdzie tu można znaleźć papierosa?" xD
OdpowiedzUsuńMocne..
OdpowiedzUsuń