poniedziałek, 3 stycznia 2011

Kącik złośliwości: 3D.

Do napisania tej notki zainspirowała mnie reklama 3D Sony, którą widziałem wczoraj przed seansem filmu "Tron: Dziedzictwo" (o którym też nie omieszkam szerzej wspomnieć). Otóż przed wyświetleniem owej reklamy zostałem poinformowany przez stosowny napis bym założył gogle 3D i delektował się uczuciem bycia "tam". Po kilku sekundach coś przestało mi pasować i chcąc się upewnić rzuciłem moim uzbrojonym w podwójne okulary okiem



Tak mniej-więcej wyglądam jak założę okulary na okulary.










na Patrycję, która już zdjęła swoje okulary i z kpiącym uśmiechem dalej zaczęła oglądać reklamę która jak się okazało była w 2D. W moim subiektywnym odczuciu filmy w 3D są jak ta reklama - oszukane.

Zacznijmy od tego, że ogromny ogrom filmów wyświetlanych w trójwymiarze tak naprawdę nie jest trójwymiarowy. Kręcone są tradycyjnymi metodami i dopiero podczas post-produkcji przetwarzane są na trzeci wymiar. No bo kurcze po co wydawać pieniądze na drogi sprzęt do kręcenia filmów skoro można zatrudnić przygarbionych facetów z ich laptopami, którzy za połowę tej ceny sztucznie dodadzą 3D? A wiecie co jest jeszcze gorszego? Sceny kręcone absolutnie tylko po to by pokazać "uuu jakie to wspaniałe jest to 3D". To nic, że przez większość filmu trójwymiarowe są tylko jakieś krzaczki i listki - to mało istotne bo właśnie w naszą stronę wyciąga rękę wokalista Linkin Park i och! jaki on jest ślicznie trójwymiarowy!



Zabierzcie mnie z tego filmu!!











Inną rzeczą, która sprawia że mam ochotę poddać średniowiecznej lobotomii (instrukcja tutaj) ludzi odpowiedzialnych za popularyzację 3D jest fakt, że wciskają nam na siłę coś czego tak naprawdę nie możemy użyć. Gdy będąc w fazie zauroczenia trzecim wymiarem podszedłem do przecudowniastego telewizora ("ma procesor który sam ustala co ma być 3D wow!") by zapytać o jego cenę usłyszałem w odpowiedzi magiczną liczbę: 6600zł. Nie zrażony ceną pytam ile jest okularów w zestawie. "Nie ma żadnych" - usłyszałem od miłego pana sprzedawcy (który się przy tym uśmiechnął z zakłopotaniem), a ja następnie z drżącym sercem zapytałem o cenę jednej pary. Odpowiedź mnie powaliła: 700zł. (teraz to już na szczęście trochę staniało.. akurat do takiej ceny by ciągle pozostać poza zasięgiem statystycznego Polaka) No ale powiedzmy, że kupiliśmy sobie ten cudny sprzęt i chcemy obejrzeć jakiś dobry film. Okazuje się że ich jest tyle, że ślepy rzeźnik zliczyłby to na palcach jednej ręki. Na szczęście na ratunek przychodzą animacje, z tym że po tygodniu widziało się już wszystkie. No a co z telewizją? Nie rozśmieszajcie mnie... W Polsce nie ma w tej chwili żadnego kanału w 3D.



No i po co to kupowałem?!















Dobra.. podejrzewam, że w tym momencie część z was się piekli że nie wspomniałem o "Awatarze". Cóż.. zrobiłem to specjalnie bowiem "Awatar" jest jednym z dwóch filmów, które przełamują wyżej wymienione argumenty. 3D nie jest w nim oszukane, został nakręcony od razu w tej technologii (ba.. nawet kamery filmujące w trzecim wymiarze wynaleźli na jego potrzeby) i, najważniejsze, trójwymiar jest w nim tylko środkiem przekazu a nie głównym wabikiem na zmęczonych życiem widzów, którzy chcą tylko popatrzeć na ładne ruchome obrazki.

Tym drugim filmem jest właśnie "Tron: Dziedzictwo". Pomijam zaskakującą jak na produkcję Disneya dorosłość przesłania i odrobinę zbyt prostą fabułę - w tym filmie najważniejsze są efekty specjalne. A te są świetne! Wizja Sieci (świata w cyberprzestrzeni zaludnionego przez różne programy) jest genialna i zarazem bardzo plastyczna. Piękna stylistyka urzeka już od samych napisów początkowych gdy pojawia się logo Disneya a gdy to wszystko poprzemy muzyką robioną przez Daft Punk otrzymujemy mocno satysfakcjonujący spektakl. A jak w tym filmie prezentują się efekty 3D? Poza odrobinę zbyt ciemnym obrazem (czego się w sumie spodziewać po przyciemnianych okularach?) idealnie wpasowują się w przedstawiony świat. Nie straszą nadmierną nachalnością, nie wymuszają żadnych scen i tak naprawdę są częścią opowieści: tylko sceny dziejące się wewnątrz cyberprzestrzeni są trójwymiarowe, reszta natomiast jest prezentowana w 2D. To jest tak genialne rozwiązanie, że aż twórcy musieli umieścić na początku filmu stosowny tekst by widzowie nie zastanawiali się czy im przypadkiem okulary nie szwankują.



Jest też nowy kinowy madafaka: Rinzler.

















Zatem podsumowując: "Tron: Dziedzictwo" jest filmem bardzo wartym obejrzenia (na osobne pochwały zasługują Michael Sheen za postać Castora i Jeff Bridges za jego podwójną rolę) pod warunkiem, że nie spodziewacie się odkrywczej fabuły tylko fantastycznych efektów. A co do 3D... panowie producenci przestańcie nam na siłę wciskać byle szajs z magicznym znakiem 3D! Trzeci wymiar nie musi być zły ale to jak jest obecnie wykorzystywany woła o pomstę to braci Lumiere! A sukcesu "Awatara" i tak nie powtórzycie!

PS. Jeśli tak będzie wyglądało Toy Story 4 to ja w to wchodzę!

11 komentarzy:

  1. No jak my w Focusie pytaliśmy o tego Samsunga 3D LED to pan ponad 7tys. krzyknął, a okulary 800zł za szt. :D

    Ja nie widzieć żadnego plusa tego.. Oczy i uszy bolą mnie od okularów.. Ceny biletów o 5 droższe.. I na co mi to :D Ja bym była dźwięczna, gdyby z każdym 3D dawali wersję w 2D, żeby ludzie mieli wybór.

    Chociaż zastanawiam się, czy to tylko my tacy anty jesteśmy i na nas to takiego wrażenia aż nie robi..

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też jestem anty :) ogólnie pierwszy film i chyba jedyny na jakim byłam to Piorun, tak do tej pory nie widziałam jeszcze Avatara, a zaskoczyło mnie w nim tylko kilka listków co mnie atakowały i zbliżający się chomik w kuli

    wolę Blu-ray!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze Pit.. jednak obejrzałabym jeszcze raz Trona :) Chociaż nie wiem czy dla samego filmu czy połączenia go z Daft Punk <3 Normalnie nie mogę przestać słuchać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w sumie też bym obejrzał:) Daft Punk napewno się sporo przyczynili do stworzenia klimatu:)

    ciekawi mnie "1920 Bitwa Warszawska" (czy jakoś tak), której trailer był w nawet przyzwoitym 3D.. mam tylko jedno zastrzeżenie do niego.. ciągle na pierwsZym planie lądowały trupy.. no kurcze fajne to było za pierwszym i drugim razem.. ale jak po raz umpdziesiąty patrzysz na padającego trupa w 3D to już się nudne robi:P

    I zgadzam się podwójnie: Blu-ray rządzi i chciałbym mieć zawsze wybór: 2D albo 3D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też wole blueryja. Wcale nie pisze tak, dlatego, że inaczej Piotrek nie wpuściłby mnie do domu na kolejny film w tej technologii, ale według mnie rachunek jest prosty. Do Piotrka mam 10 min pieszo, do kina jadę godzinę autobusem z przesiadką na tramwaj. U Piotrka film mam za darmo, w kinie płace 25 zł. Piotrek nie każe mi zakładać durnych okularów, od które zaciemniają obraz i meczą oczy. No i film jest cały w tej technologii, a nie tylko parę poszczególnych scen.

    OdpowiedzUsuń
  6. SilverRat nie pisz tego głośno bo Piotrek usłyszy i na klatce otworzy kasę biletową i już nie będzie filmu za darmo

    OdpowiedzUsuń
  7. Może przynajmniej na zniżki będziemy mogli liczyć Dorota ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. oby :) tylko niech legitymacji nie sprawdza

    OdpowiedzUsuń
  9. W sumie ja też jestem za wyborem 2D lub 3D, bo tak szczerze mówiąc to w Tron-ie to 3D było delikatne (to dobrze), ale jakoś tak dla mnie niespektakularne. W Awatarze było też małe, ale kurde te wyświetlacze komputerów w 3D były mega. Dla mnie Tron w 2D i z tą świetnie dobraną muzą Daft Punka spokojnie by wystarczył.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm.. chociaż wydaje mi się, że gdyby "środy z orange" obejmowały też filmy 3D, to może częściej bym się na nich pojawiała :D A tak to szkoda kasy :P

    OdpowiedzUsuń
  11. O ile na mnie Avatar nie zrobił aż takiego wrażenia, o tyle TRON i owszem, jakąś oryginalniejszą estetyką i znakomitą muzyką zaskoczył. Prawda, że i sentyment za starym TRONem ciągle mi w głowie siedzi.

    I fight for the User!

    OdpowiedzUsuń